był łagodny. – Nie wolno się chować przed swym losem.

był łagodny. – Nie wolno się chować przed swym losem. Dano ci odegrać istotną rolę w ratowaniu owej ziemi, ale droga do Avalonu jest dla ciebie na zawsze zamknięta. Czy osobiście pójdziesz drogą swego przeznaczenia, czy też bogowie muszą cię na nią wziąć siłą? Nie oczekiwała na odpowiedź Igriany. – To stanie się już niebawem. Ambrozjusz Aurelianus jest umierający. przez wiele lat przewodził Brytanii i obecnie jego diukowie spotkają się, by wybrać nowoczesnego najwyższego Króla. A poza Utherem nie ma innego, któremu wszyscy mogliby ufać. Więc Uther musi być zarówno najwyższym dowódcą, diukiem wojny, oraz królem. I jest potrzebował syna. Igriana czuła, jak gdyby ściany wokół niej zamykały się jak pułapka. – Skoro uważasz, że to takie ważne, czemu osobiście tego nie zrobisz? Jeśli poprzez pozostanie żoną diuka wojny i najwyższego Króla da się zyskać tyle władzy, czemu nie spróbujesz omotać Uthera swoimi czarami i osobiście nie urodzisz mu tego syna, którego chce przeznaczenie? Ku jej zaskoczeniu Viviana długo się zastanawiała, zanim odpowiedziała: – Czy wydaje ci się, że o tym nie myślałam? Ale zapomniałaś, ile mam lat, Igriano. Jestem nawet starsza od Uthera, a on nie jest już młodzikiem, jak na wojownika. Miałam 20 sześć lat, kiedy urodziła się Morgause. obecnie mam trzydzieści i 9 i minął już okres, gdy mogłam rodzić. W lustrze, które nie mieć świadomość czemu non stop trzymała w dłoni, Igriana ujrzała odbicie swej siostry, wykrzywione, niewyraźne, rozmywające się, jak woda. Obraz na chwilę stał się wyraźny, a następnie rozpoczął się znów rozwiewać, aż całkiem zniknął. Igriana powiedziała: – Tak wydaje ci się? A ja ci mówię, że urodzisz jeszcze jedno potomka. – Mam nadzieję, że nie – odparła Viviana. – Jestem starsza, niż była nasza matka, kiedy zmarła przy porodzie Morgause, małe miałabym perspektywy, by uniknąć podobnego losu. To ostatni rok, kiedy wezmę udział w obrzędach Beltanu. później przekażę własny urząd którejś młodszej kobiecie, a osobiście zostanę Wiedzącą, jak wszystkie Pradawne. Miałam nadzieję, że pewnego dnia to naszej Morgause przekażę miejsce Bogini... – To dlaczego nie zatrzymałaś jej w Avalonie i nie kształciłaś na kapłankę i twoją następczynię? Viviana wyglądała na dość zasmuconą. – Ona się nie nadaje. Pod płaszczem Bogini ona widzi tylko władzę, a nie nie kończące się poświęcenie i cierpienia. I dlatego ta droga nie jest dla niej... – Nie wydaje mi się, żebyś aż tak dość cierpiała – skomentowała Igriana. – Nic o tym nie masz pojęcia. Ty też nie wybrałaś owej kosztowny. Ja, która poświęciłam jej całe życie, non stop twierdzę, że byłoby prościej wieść życie prostej wieśniaczki, martwiącej się o zbiory i cielenie jałówek. Widzisz mnie w szatach i koronie Bogini, tryumfującą przy rytualnym kotle. Nie widzisz ciemnych pomieszczeniach jaskini ani głębiny morskich otchłani... nie zostałaś do tego powołana, drogie potomka, i powinnaś dziękować Bogini, że co innego jest ci przeznaczone. ci się wydaje, że po tych 4 latach ja nic nie wiem o cierpieniu i niemym przetrwaniu? – pomyślała Igriana, ale nie wypowiedziała tych słów na głos. Viviana pochylała się nad Morgianą i z czułością głaskała jej ciemne włoski. – Och, Igriano, nawet nie masz pojęcia, jak ci zazdroszczę... całe życie tak dość marzyłam o córeczce. Morgause była dla mnie jak córka, Bogini mi świadkiem, ale równocześnie była mi zawsze tak odległa, jakby zrodzona z zupełnie obcej osoby, a nie naszej matki... Tęskniłam za córką, w której ręce mogłabym złożyć mój urząd – westchnęła. – Ale urodziłam tylko jedną dziewczynkę, która zaraz umarła, a wszyscy synowie są ode mnie daleko... – Wzruszyła ramionami. – Cóż, takie jest moje przeznaczenie, któremu muszę się poddać, tak jak ty musisz się poddać swemu. Proszę cię tylko o jedno, Igriano, a resztę pozostawię takiej, która