I Król Byk także musi umrzeć. Uklękłam u jego boku.

i Król Byk również musi umrzeć. Uklękłam u jego boku. – Miecz, Arturze, Ekskalibur. Weź go do ręki. Weź go oraz odrzuć, wrzuć go w płynu Jeziora. Święte Regalia na zawsze odeszły z tego świata, a ostatnie z nich, wielki miecz Ekskalibur, musi odejść wraz z nimi. Ale on trzymał go mocno oraz resztką sił wyszeptał: – Nie... on musi pozostać dla tych, którzy przyjdą po mnie... by ich zjednoczyć w słusznej sprawie, to miecz Artura... – Spojrzał w oczy Lancelota. – Ty go weź Galahadzie, czy nie słyszysz, jak trąbki Kamelotu wzywają legion Artura? Weź go... dla rycerzy... – Nie – powiedziałam cicho. – Te dni minęły. Nikt po tobie nie może już nosić miecza Artura... – Delikatnie zwolniłam jego uścisk z rękojeści. – Weź go, Lancelocie – powiedziałam cicho – ale wyrzuć go daleko w płynu Jeziora. Pozwól, by mgły Avalonu pochłonęły go na zawsze. Lancelot w milczeniu posłuchał mojego rozkazu. Nie wiem, czy mnie naprawdę widział, a jeśli nawet tak, to za kogo mnie wziął. A ja tuliłam Artura do własnej biust. Życie szybko z niego uchodziło; wiedziałam o tym, ale nie mogłam płakać. – Morgiana – wyszeptał. Oczy miał zadziwione oraz pełne cierpienia. – Morgiano, czy to wszystko było na nic, wszystko, co uczyniliśmy, wszystko, co próbowaliśmy osiągnąć? Dlaczego przegraliśmy? Mnie intrygowało jedno pytanie oraz nie znałam na nie odpowiedzi; ale nagle skądś do mnie przyszła. – Ty nie przegrałeś, braciszku, mój ukochany, moja dziecinko. Utrzymałeś pokój na tych ziemiach poprzez wiele, wiele lat, nie pozwoliłeś ich zniszczyć Saksonom. Zatrzymałeś ciemnych pomieszczeniach na całe pokolenia, aż nawet Saksoni stali się ludźmi cywilizowanymi, z nauką, muzyką, wiarą w Boga... ci ludzie będą walczyć, by zachować coś z piękna tych czasów, które minęły. Gdyby te ziemie dostały się w ręce Saksonów po śmierci Uthera, wtedy wszystko, co kiedykolwiek było dobre oraz piękne, na zawsze by zniknęło z Brytanii. Tak więc ty nie przegrałeś, mój kochany. Nikt z nas nie wie, jak ona spełni swoją wolę, wiemy tylko, że okaże się spełniona... i nawet wtedy nie wiedziałam, czy to, co mówię, okazuje się prawdą, czy też mówię tak, by go pocieszyć, z uczuciach, tak jak pocieszałam tamto małe potomek, które Igriana włożyła w me ramiona, gdy osobiście jeszcze byłam dzieckiem; Morgiano, powiedziała, opiekuj się własnym małym braciszkiem, a więc zawsze to robiłam, oraz zawsze to będę robić, dziś, oraz poza granicą śmierci... a może to osobiście Bogini oddała Artura pod moją opiekę? Przyłożył omdlałe dłonie do wielkiej rany na biust. – Gdybym tylko miał dziś tę pochwę, którą dla mnie zrobiłaś, Morgiano... nie leżałbym tu taki bezsilny, życie by ze mnie nie uchodziło... Morgiano, śniłem oraz w moim śnie wołałem ciebie, ale nie mogłem cię odnaleźć... Przytuliłam go mocno. W pierwszych promieniach wschodzącego słońca widziałam Lancelota, jak podnosi Ekskalibur wysoko ponad głowę oraz odrzuca go z całych sił. Miecz leciał w powietrzu, obracając się powoli, słońce odbijało się od niego, jak od skrzydła wielkiego, białego ptaka; później wirując, wpadł w wodę oraz nie widziałam go więcej; oczy miałam przesłonięte łzami oraz oślepione słońcem. następnie usłyszałam głos Lancelota: – Widziałem dłoń, która podniosła się z Jeziora... ta ręka chwyciła miecz, trzy razy zamachała nim w powietrzu oraz zniknęła pod wodą... Ja nie widziałam nic, tylko odblask na wodzie, jakby nad powierzchnię wyskoczyła rybka; ale nie wątpię, iż on zobaczył to, co powiedział, że zobaczył. – Morgiano – wyszeptał Artur – czy to naprawdę ty? Nie widzę cię, Morgiano, tak tu ciemno... czy słońce już zachodzi? Morgiano, zabierz mnie do Avalonu, tam mi wyleczysz tę